środa, 19 stycznia 2011

Wielki strach przed szkołą

Jak pisałam we wcześniejszym artykule, moja córcia zaczęła panicznie bać się szkoły. Przy czym muszę zaznaczyć, że do tej pory chodziła do szkoły z wielkim zadowoleniem i chęcią. Poza tym bardzo lubi swoją panią, która ma dobre podejście do dzieci. Aż tu nagle szok. Dziecko zaczyna nie chcieć chodzić do szkoły. Dla nas wszystkich, rodziców, dziadków, pani wychowaczyni duże zaskoczenie, tymbardziej że córka drugi rok chodzi do tej samej szkoły, tej samej klasy, czyli z tymi samymi koleżankami i kolegami i z tą samą panią, więc co się dzieje. Oczywiście to nie było tak, że z dnia na dzień dziecko zaczęło nie chcieć chodzić do szkoły. Na początku były poranne bóle brzucha, co powodowało, że córka spóźniała się na pierwszą bądź dwie pierwsze lekcje do szkoły. Po prostu szła jak ją przestał boleć brzuch. Ja na początku nie łączyłam tych bóli brzucha z niechęcią do szkoły, w tamtym czasie nie wpadłabym na to, bo do tej pory dziecko uczęszczało na zajęcia szkolne chętnie. Później córcia zaczęła płakać rano w szkole kiedy okazywało się, że będzie sama siedzieć w ławce, a zdarzały się takie sytuacje, bo pani nauczycielka nie pousadzała dzieci na stałe, tylko dała dzieciom wolną rękę, co oznaczało, że mogły one codziennie siedzieć z kim innym i w innym miejscu, ławce.Z racji tej, że jedne dzieci są bardziej śmiałe , a inne mniej to moja córcia liczyła na los szczęścia co w praktyce oznaczało, że czasami siedziała z jakąś koleżanką, a czasami sama, co ją doprowadzało do rozpaczy. Oczywiście w domu tłumaczyliśmy jej, że siedzenie samej w ławce to nic strasznego, ale to do mojego dziecka nie docierało. Ta sytuacja spowodaowała to, że poszłam porozmawiać o tym z panią wychowawczynią i ona obiecała, że dzieci będą siedziały ze stałymi osobami , w stałych miejscach. Dzieci same podobierały sobie partnerów do ławki i juz miały tak siedzieć stale. Moja córka usiadła razem z koleżanka o imieniu Oliwia i była zadowolona, a przede wszystkim spokojniejsza, ale to nie rozwiązało problemu, bo Oliwia okazała się bardzo chorowitym dzieckiem , więc zaczęła chorować, a moje dziecko widząc to, co rano, a nawet już w wieczór poprzedniego dnia szkoły pytało się mnie czy Oliwka będzie w szkole.Bardzo to przeżywała i panikowała dopóki rano Oliwia nie przyszła do szkoły. W końcu doszło do tego, że mama Oliwii informowała mnie telefonicznie w sytuacji kiedy Oliwki miało nie być w szkole. Ale to ,że ja wiedziałam , że Oliwki nie będzie w szkole nie było w ogóle dla mojego dziecka uspokojające. No i nadszedł dzień bardzo dla nas wszystkich przerażający. Moje dziecko rano wstało i już ubrane zapytało mnie, czy Oliwka będzie dzisiaj w szkole, a ja niestety musiałam jej powiedzieć, że jej nie będzie bo dostałam smsa, że Oliwka jest chora. Reakcja mojej córki była porażająca, zaczęła przeraźliwie płakać, wyć i powiedziała, że ona do szkoły nie pójdzie, po czym schowała się w kącie za fotelem i nie chciała stamtąd wyjść, ja wtedy zawołałam moją mamę, bo mieszkamy razem,żeby przemówiła dziecku do rozumu, ale do dziecka nic nie docierało, więc mąż wyciągnął córkę na siłę zza fotela i zapytał dlaczego nie chce iść do szkoły. Córcia płacząc odpowiedziała że bardzo boi się siedzieć w ławce sama. Zaczęliśmy je tłumaczyć, że do szkoły trzeba chodzić, że taki jest obowiązek każdego dziecka i że niechodzenie do szkoły jest karalne. Moje dziecko wtedy usłyszało wiele rzeczy i powodów dlaczego wszystkie dzieci muszą chodzić do szkoły i jakie są konsekwencje nie wywiązywania się z tego obowiązku. Na pewno dla tak małego dziecka były to informacje straszne, ale miałam nadzieję, że wpłyną one na to , że pójdzie do szkoły. Oczywiście nie obyło się bez krzyków i płaczu, naszego z bezsilności a córki ze strachu i przerażenia.

1 komentarz:

  1. Witam -- zapraszam bardzo serdecznie do odwiedzenia również mego skromnego bloga który dopiero się rozwija i przeczytania tam artykułów

    www.historiasportu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń